Beskid niski - miejsca, które warto zobaczyć

 


Jestem. I jest obiecany post z tegorocznego urlopu, który spędziliśmy w bardzo malowniczym i cudownym miejscu. Nie sądziłam, że Beskid Niski tak bardzo mnie zauroczy i tak bardzo będę chciała tam pojechać po raz kolejny - może w następne wakacje. Tak jak wam pisałam już wcześniej nocleg mieliśmy w domku na drzewie w miejscowości Tylawa - więcej na ten temat tutaj.
Byliśmy tam cały tydzień i pogoda przez ten czas nam super dopisała, ale i tak nie udało nam się wszystkiego zobaczyć i zwiedzić, więc trzeba będzie tam wrócić i to z pewnością zrobimy. Poza tym jest tyle jeszcze miejsc w Polsce do odkrycia, że mogłabym mieć roczny urlop i cały czas zwiedzać i odkrywać piękne zakątki. 

Beskid Niski to najniższe pasmo górskie w Karpatach, znajduje się pomiędzy Bieszczadami a Beskidem Sądeckim. Ale pomimo to, że są to niskie góry to są niezwykle malownicze i tak po prostu niezwykłe, takie tajemnicze i dzikie, miejscami nieodkryte i po prostu piękne. Panuje tu cisza i spokój, to idealne miejsce na wypoczynek, bez tłumów turystów. 
Jest to miejsce, które przez wiele lat było krainą opuszczoną i zapomnianą a to przez fakt, że po II wojnie światowej w ramach Akcji Wisła zostali z niego wysiedleni Łemkowie. I tutaj podczas pieszych wycieczek i zwiedzania zobaczycie wiele historii i kultury. Piękne doliny, które kiedyś tętniły życiem, dzisiaj opuszczone i ciche, pełne kwiecistych łąk, zieleni i właśnie niesamowitej kultury. 
Szczyty nie przekraczają wysokości 1000 m n.p.m. są poprzecinane dolinami i są świetnymi miejscami na wycieczki piesze czy rowerowe. Tutaj znajduje się aż 70 cerkwii, które są udostępnione do zwiedzania. Tak jest tutaj co robić i jeżeli myślisz, że będziesz się nudzić i nie będzie ciekawych miejsc do zwiedzania, to się mylisz, braknie ci czasu na wszystko. 







No to zaczynamy naszą podróż. Na początku chciałabym cię zabrać do rezerwatu Prządki - który jest najpiękniejszym rezerwatem na Podkarpaciu. Znajduje się on w gminie Korczyna niedaleko Krosna. Samochód zostawiamy na bezpłatnym parkingu i ruszamy. Podczas wędrówki widzimy piękne skalne ostańce - czyli wyizolowane skały górujące nad terenem, które powstały na skutek wietrzenia i erozji będące pozostałościami po dawnych masywach skalnych. Formy skalne są zbudowane z gruboławicowych piasków oraz zlepieńców. Naprawdę piękne miejsce i warto poświęcić mu więcej czasu i przejść szklakiem do samego końca i wrócić do miejsca parkingu, ponieważ po drugiej stronie jest następny szlak, który prowadzi do zamku Kamieniec. Szlak prowadzi w lesie i jest bardzo ciekawy do przejścia i można się na nim zmęczyć. 









Zamek Kamieniec to warownia obronna z XIV wieku, znajduję się na skalnym wzgórzu na skraju Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego w Korczynie - Odrzykoniu. W okresie od 16 kwietnia do 31 października można wejść na teren zamku od godziny 9.30 do 18.30 w dni powszechne a w weekendy do 19.00. Cena biletu - zwiedzanie bez przewodnika - 6 zł za osobę, z przewodnikiem 20 zł. Widoki są przepiękne i warto zobaczyć to miejsce. Właścicielem zamku był Aleksander Fredro i to tutaj była kręcona akcja Zemsty. Obok ruin znajduję się szlak prowadzący wzdłuż Kamieńca, spacer zajmuje około 1,5 godziny a po drodze można podziwiać skałki wspinaczkowe i las jodłowo-sosnowy, wędrówkę ułatwiają nam tablice informacyjne. 










Kolejnym punktem, który zwiedzamy jest góra Cergowa - 716 m n.p.m. Znajduje się tam wieża widokowa i naprawdę warto udać się na taką pieszą wycieczkę i wejść na wieżę i podziwiać widoki. Sam szlak jest bardzo łatwy do przejścia i bardzo malowniczy. Prowadzą tam dwa szlaki - pierwszy żółty na osi Dukla - Zawadka Rymanowska oraz czerwony Nowa Wieś - Lubatowa. Droga zajmuje jakieś 1,5 godziny. Wieża widokowa ma 22 metry wysokości i posiada cztery kondygnacje, została oddana do użytku w 2018 roku. 










Następnie udajemy się na wycieczkę pieszą z Tylawy do Zydnranowej - gdzie mieści się Muzeum Kultury Łemkowskiej. Muzeum czynne jest od wtorku do niedzieli w godzinach od 10.00 do 16.00. Zobaczycie tam ekspozycję etnograficzno-historyczną wraz z pamiątkami bitwy dukielskiej. 
Zespół muzealny tworzy - chałupa mieszkalno-gospodarcza, koniusznia, chlewik, dom-świetlica, spichlerzyk, wiatrak, kaplica, kuźnia cygańska, konstrukcja traka, żuraw studzienny oraz elementy współczesne (pomniki ku czci ofiar Tallerhofu i obozu w Jaworznie oraz walk o Przełęcz Dukielską. 
Zabytkowe obiekty pochodza z końca XIX i początków XX wieku. Oryginalne jest ich wyposażenie - sprzęty, narzędzia rolnicze, meble, wyroby rzemieślnicze, stroje, dzieła sztuki ludowej. 
Muzeum znajduje się na terenie dawnej łemkowsiej zagrody i założone zostalo w latach 60-tych przez Łemka - pana Teodora Gocza. 














Z Zyndranowej wchodzimy na szlak i idziemy na Ostrą 687 m n.p.m. - to szczyt w Beskidzie Niskim w paśmie Beskidu Dukielskiego. Szlak prowadzi w lesie i jest bardzo ciekawy i pełny niespodzianek. Jest małe błotko, są cudowne widoczki. Na samym szczycie jest figura Matki Boskiej. Schodząc z szklaku dochodzimy do pola namiotowego Stasiane, następnie już asfaltem wracamy do Tylawy - droga bezpieczna bo prowadzi poboczem. 








Będąc w Beskidzie Niskim nie można zapomnieć o miejscach uzdrowiskowych takich jak Rymanów-Zdrój i Iwonicz-Zdrój. Nam udało się pospacerować i zwiedzić Rymanów-Zdrój. Udaliśmy się na ścieżkę przyrodniczą - długość ścieżki to 6 km, czas przejścia od 2-4 godzin, ilość przestanków 16, oznaczenia - biało pomarańczowe kółka. Jest także bardzo fajna ścieżka zdrowia. Po drodze jest Góra Zamczyska 561 m n.p.m. oraz punkt widokowy, gdzie rozpościera się widok kopiec, dolinę czarnego Potoku, Diablą Górę. No i oczywiście musieliśmy spróbować wody leczniczej, która w smaku była powiedzmy taka sobie i nie za bardzo nam smakowała. Sam Rymanów-Zdrój jest wart zobaczenia, jest tam wiele pięknych miejsc i terenów, następnym razem udamy się do Iwonicza-Zdroju. 












Mam nadzieję, że chociaż troszkę zachęciłam cię do zaplanowania wycieczki właśnie w miejsca Beskidu Niskiego i poznania bliżej kultury łemkowskiej i malowniczej przyrody. Kiedyś te miejsca tętniły życiem. Łemkowie mieszkali w drewnianych chatach pokrytych słomą, które zwany były Chyżami. Zamieszkiwali oni cały Beskid Niski do czasu Akcji Wisła, ponieważ byli oni zmuszeni do wysiedlenia. Dopiero po 1956 roku mieli oni możliwość powrotu do swoich ojczystych terenów. chociaż z wielkim trudem i oporami ludności, która zajęła ich tereny. 
Łemkowie nazywali siebie Rusnakami. Teraz wiele tych miejsc jest pokryte po prostu łąkami i polami, gdzie wędrując co jakiś czas można się natknąć na dawne ślady osady łemkowskiej. 
Jedno jest pewne, ja tam jeszcze wrócę i poznam inne jeszcze nie odkryte miejsca. 







































Drożdżówki z budyniem i kruszonką

 


Witam się z wami słoneczka. W końcu siadłam i napisałam dla was nowy post z przepisem na obłędnie pyszne drożdżówki z budyniem i kruszonką. Ostatnio brakuje mi na wszystko czasu, dużo jeżdżę rowerem, spędzam czas z rodzinką, na świeżym powietrzu, korzystam z pogody. Pewnie jak się zrobi jesień i przyjdzie brzydka pogoda to będę miała więcej czasu na wszystko. Ale teraz będę korzystać, póki mogę. 
Dzisiaj zrobiłam do kawki takie właśnie drożdżówki z budyniem i kruszonką, jejku jakie one wyszły pyszne. Koniecznie je zróbcie. Ciasto drożdżowe takie jak zawsze, sprawdzony i niezawodny przepis na bułeczki, drożdżówkę, struclę czy chałkę. Wychodzi zawsze i każdemu. Życzę wam miłego popołudnia i smacznego. 

Składniki:

- 600 g mąki pszennej 
- 40 g świeżych drożdży
- 2 jajka + 1 żółtko
- 100 g cukru
- 250 g ciepłego mleka
- 100 g masła

- 2 budynie czekoladowe

kruszonka

- 25 g masła
- 30 g cukru
- 40 g mąki pszennej


Do kubka wkruszam drożdże i zasypuje je łyżeczką cukru, odstawiam na chwilkę, aby się zrobiły płynne.

Do miski wsypuję mąkę, resztę cukru, rozbełtane jajka. W garnku roztapiam masło i wlewam do niego mleko, mieszam i dodaję do mąki. Wlewam drożdże. Wszystko razem wyrabiam za pomocą rąk lub mikserem z hakiem. Miskę przykrywam ściereczką i odstawiam na 1,5-2 godziny.

Budyń gotuję według instrukcji z litrem mleka i cukrem. Odstawiam, aby przestygł.

Przygotowuję kruszonkę - masło rozcieram z cukrem i mąką, aż składniki się dobrze połączą.

Gdy ciasto już wyrośnie to wykładam je na blat podsypany mąką i jeszcze raz zagniatam. Dzielę ciasto na 18 kulek i układam je na dwóch blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia. Każdą kulkę rozpłaszczam na placek i zostawiam na 30 minut, aby podrosły.  

Następnie pośrodku każdego placka robię wgłębienie szklanką. Nakładam po czubatej łyżce budyniu, smaruje rozbełtanym pozostałym białkiem i posypuje kruszonką.   

Piekarnik nagrzewam do 180 stopni, grzanie góra-dół. Drożdżówki piekę 20-25 minut, aż się ładnie zarumienią.








Zupa kalafiorowa z fasolką


Bardzo lubię gotować zupy, są dla mnie bogactwem smaków i muszą być pełne warzyw. A lato to czas, kiedy możemy w kuchni poszaleć, właśnie z warzywami. Nie wiem jak wy, ale ja również mrożę sobie warzywa, abym mogła się nimi cieszyć również zimą. Mrożę różyczki kalafiora, mrożę żółtą i zieloną fasolkę szparagową, mrożę groszek. Zimą dodaje warzywa do zup, sosów czy zapiekanek. Mroziłabym ich jeszcze więcej, ale niestety nie mam tyle miejsca w zamrażalniku. Warzywa zawsze sparzam wrzątkiem, następnie przelewam zimną wodą i zostawiam, aby przeschły.  Pakuje je do woreczków i do zamrażalnika. 
Zapraszam was na miseczkę pysznej zupy.



Składniki:

- 2 l bulionu drobiowego lub warzywnego
- 4 marchewki
- 400 g fasolki
- 1 mały kalafior
- seler
- pietruszka
- por
- kilka ziemniaków
- łyżka koncentratu pomidorowego
- 3 łyżki mleka
- sól, pieprz

Bulion zagotowuje, dodaje do niej obrane i pokrojone warzywa - marchewkę, pietruszkę i seler. Dodaje również zielone - nać pietruszki i selera oraz kawałek pora (po ugotowaniu zielone wyciągam, moje chłopaki nie lubią jak im coś tam pływa).

Dodaje fasolkę i gotuje 10 minut. Następnie dodaje różyczki kalafiora i na koniec pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotuję do miękkości. Przyprawiam solą i pieprzem, można dać domową mieszankę przypraw do zup (sproszkowane suszone warzywa), dodaje mleko i koncentrat pomidorowy. Mieszam i przelewam do miseczek. Podaje z kromką chleba.



Sałatka z serem halloumi


Cześć słoneczka. Jak ja lubię sezon letni, stragany pełne warzyw i owoców. Jak dla mnie ten czas mógłby trwać cały rok. Nie zastanawiam się co przygotować na obiad, moja cała rodzinka kocha warzywa na różne sposoby i nie musi to być danie złożone z mięsa i dodatków. 
Uwielbiamy sałatki, są tak proste do przygotowania, szybkie i takie pyszne. Czy sałatka może stanowić pełnowartościowy posiłek - oczywiście, że tak. Zobaczcie sami - jest tutaj wszystko. A ten smak - mogłabym tak jeść codziennie. Zdrowo i kolorowo. 
A wy lubicie takie sałatki ?


Składniki:

- opakowanie mieszanki sałat
- 100 g sera halloumi
- kilka oliwek
- kilka pomidorów koktajlowych
- 1 pomidor malinowy
- kilka papryczek nadziewanych serem
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżka wody
- łyżeczka musztardy
- pół łyżeczki octu balsamicznego
- łyżka koperku
- sól, pieprz


Ser halloumi kroimy na plastry i podsmażamy go na suchej patelni, aż się zarumieni z dwóch stron. Przekładamy na talerz. Pomidory kroimy na kawałki, papryczki na pół.

Na dużym talerzu lub w misce układamy sałatę. Układamy pomidory, oliwki, papryczki oraz ser. 

W kubku mieszamy oliwę, wodę, musztardę, ocet balsamiczny, koperek, sól i pieprz. Polewamy sosem sałatkę, mieszamy przed samym podaniem. 

Do sałatki podałam grzanki - kawałki bułki posmarowałam masłem i posypałam solą, czosnkiem granulowanym i suszoną bazylią. Podpiekłam je w piekarniku - temperatura 200 stopni - przez około 15 minut.
Smacznego. 





Beskid na Drzewie - wakacje w domku na drzewie



Planując wakacje w tym roku bardzo długo zastanawialiśmy się, czy w ogóle gdzieś się wybierać ze względu na zagrożenie wirusa. Tak sobie pomyśleliśmy, że może zostaniemy w domu i coś sobie zorganizujemy tutaj w okolicy. Ale jak to w życiu bywa jedna sekunda zmieniła wszystko. 
Jak zobaczyłam u Angeliki @mamagerka_pl domek na drzewie w Beskidzie Niskim to od razu działałam, słuchajcie to był istny spontan. Szybka wiadomość do właścicieli czy są wolne miejsca w wybranym przez nas terminie i już rezerwowałam domek i wpłacałam zaliczkę. Ach jakie to były emocje. A spytacie dlaczego ? co takiego jest w tym miejscu, że mnie tak zachwyciło - zobaczcie sobie sami, dla mnie po prostu bajka. 






Beskid na Drzewie położony jest w miejscowości Tylawa, niedaleko Dukli, w Beskidzie Niskim na skrzyżowaniu dwóch leśnych szlaków PTTK - żółtego (Tylawa - Olchowiec - Baranie) oraz szlaku zielonego (Barwinek - Tylawa - Pustelnia Św. Jana). To bardzo malownicze tereny idealne do pieszych wędrówek dla każdego, nie są bardzo trudne do pokonania. 








Ale wracając do domku na drzewie, bo o samym Beskidzie Niskim i miejscach do zwiedzania szykuję dla was osobny post, czyż to miejsce nie jest magiczne ? My wyruszyliśmy do Tylawy z Bydgoszczy i po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Od razu jak tylko zobaczyłam te domki to wpadłam w zachwyt, jejku jakie one są cudne i jak tam jest pięknie. 
Właściciele mają do zaoferowania takie dwa domki, dookoła jest cisza i spokój. Większy ruch robi się w weekend bo w pobliżu są tylko domki letniskowe, w których mieszka niewiele osób. 
Bardzo byłam zadowolona z faktu, że wokół nie ma tłumów ludzi i mogę czuć się swobodnie i bezpiecznie. 

Sam domek jest bardzo dobrze wyposażony. Jest kuchnia, łazienka, jest duże łóżko na piętrze i kanapa na dole. Są dwa bardzo wygodne krzesła na tarasie i stolik, oraz balkon na piętrze. Na piętro prowadzą schody i tu taka uwaga, bo nie nadają się one do wejścia dla bardzo małych dzieci - zresztą sami właściciele o tym mówią na swoich stronach (a znajdziecie ich na Facebooku i Instagramie). Domki są zbudowane, że tak powiem faktycznie na drzewie, bo pośrodku tarasu znajduje się drzewo i wygląda to super. 

W kuchni znalazłam wszystko czego potrzebowałam - są garnki, patelnia, jest kuchenka, czajnik i kawiarka. Są sztućce, talerze, kubki czy szklanki, jest po prostu wszystko - nawet takie rzeczy jak worki na śmieci, ściereczka kuchenna, płyn do mycia naczyń czy gąbka - byłam w różnych miejscach i nie zawsze to było na wyposażeniu. 

Łazienka jest z prysznicem, jest zapas papieru toaletowego, więc nie musicie go ze sobą zabierać, jest nawet suszarka do włosów. Pełen wypas mówię wam.

W sypialni są ręczniki, są koce jakby ktoś potrzebował, są książki do czytania, na dole jest nawet kącik z zabawkami dla dzieci. Właściciele naprawdę pomyśleli o wszystkim a poza tym bo bardzo mili i fajni ludzie, którzy zawsze nam pomagali jak była taka potrzeba - wyobraźcie sobie, że zapomnieliśmy karty od aparatu (tak zdarza się niestety) i od razu była reakcja i karta została zakupiona i do nas przywieziona przez właścicielkę. Takie rzeczy naprawdę bardzo doceniamy.


















Byliśmy w Tylawie cały tydzień, bardzo odpoczęliśmy mimo, że oczywiście spędzaliśmy czas bardzo aktywnie czyli tak jak lubimy najbardziej. Po całym dniu chodzenia relaksowaliśmy się na tarasie podziwiając widoki, a widok z tarasu mieliśmy cudny. Spokój, cisza  - tego naprawdę było nam trzeba. Niesamowite doświadczenie i doznanie. Gotowałam dania cały czas, raz tylko wypuściliśmy się na obiad do restauracji. Przygotowywałam śniadania, które jedliśmy o poranku na tarasie, pogoda była cudna, słoneczko i ani jednego dnia nam nie padało. Śpiew ptaków, pukanie dzięcioła i buszowanie wiewiórki - takie atrakcje. Do dyspozycji mieliśmy jeszcze leżaki, był hamak a także można sobie było zrobić grilla czy upiec kiełbaski na ognisku.














Spytacie pewnie a jak z komarami, które w tym roku bardzo dokuczały w różnych miejscach - powiem wam, że spokój, aż sama byłam zdziwiona, nie mieliśmy towarzystwa leśnych insektów czy chociażby much i pająków. Oczywiście jeszcze warto wspomnieć, że można tam bez problemu zaparkować - jest miejsce zrobione dla samochodów. Zasięg także mieliśmy, bez problemu można było się wszędzie dodzwonić. Jakieś 10 minut od domku na drzewie znajduję się sklep, w którym kupicie dosłownie wszystko a także restauracja - ale my nie jedliśmy tam, więc nie wiem jakie dania serwują. My podjechaliśmy sobie na początku pobytu do marketu i kupiliśmy zapas jedzenia, na wyposażeniu w kuchni jest lodówka, więc schowacie tam jedzenie na kilka dni. 








Mam nadzieję, że podoba wam się moja mała relacja z naszego pobytu w Beskidzie na Drzewie i także tam pojedziecie. Po prostu to trzeba zobaczyć, miejsce jest magiczne i naprawdę tak się odpoczywa i oddycha głęboko. Relaks jak w najlepszym spa. 
Ja tam jeszcze wrócę bo nie udało nam się zwiedzić wszystkich miejsc a jest ich naprawdę sporo. Sam Beskid Niski to miejsce jeszcze nie wydeptane tak przez turystów, nie ma tam tłumów na szlakach i można spokojnie sobie spacerować i podziwiać piękno okolic. 
Zresztą spójrzcie na zdjęcie poniżej, taki widok nas witał codziennie, taki widok jest z tarasu w domku, po prostu bajka. Naprawdę polecam wam to miejsce z całego serca.